środa, 10 września 2014

Rozdział Czwarty

            Kate czuła, że zaczyna zakochiwać się w Justinie. Justin też czuł, że zaczyna zakochiwać się w dziewczynie. Wiedział jednak, że nie może tego zrobić.
            Mimo, że Kate spała po podróży, zasnęła też w czasie filmu. Justin nie miał serca jej budzić, więc położył ją na kanapie i przykrył kocem. Poszedł na górę do sypialni i także położył się spać.
            Rano wstał, zanim Kate się obudziła. Postanowił więc, miło przywitać dziewczynę i zrobić jej śniadanie. Zrobił to co umiał najbardziej – jajecznicę. Właśnie jej zapach obudził Kate. Wstała z kanapy i poszła prowadzona zapachem do kuchni.
            - Już wstałaś? – zapytał Justin gdy tylko ją zobaczył.
            - Jak widać. – odparła Kate z uśmiechem.
            - Co chcesz dzisiaj robić? – spytał Justin nakładając jajecznicę na talerz. – siadaj – wskazał krzesło za stołem. Położył talerze na stole i usiadł na miejscu naprzeciwko Kate.
            - Może skończylibyśmy wywiad i pokazał byś mi miasto? – zaproponowała dziewczyna.
            - Dobry pomysł. Tylko pamiętaj, że wszędzie możemy zostać staranowani przez fanów. – zaśmiał się chłopak.
            - Pamiętam. Postaram się wrócić do Polski w jednym kawałku. – odparła dziewczyna także się śmiejąc.
            Po skończonym śniadaniu, poszła na górę wziąć prysznic, a Justin ogarnął w kuchni. Gdy zeszła miała już telefon z włączonym dyktafonem.
            - Możemy zaczynać? – zapytała Kate siadając na fotelu w salonie.
            - Możemy – odparł Justin siadając na kanapie naprzeciwko dziewczyny.
            Kate włączyła dyktafon.
            - To może powiesz mi co sobie cenisz w przyjaciołach.
            - Najbardziej u przyjaciół cenię sobie szczerość, zaufanie, to że zawsze są ze mną. Jestem im wdzięczny, że nie szczędzą na mnie słów, że zawsze powiedzą mi, że robię źle. Ja nie zawsze wykorzystuję ich rady, ale to dlatego, że chcę iść swoimi ścieżkami, a nie wytyczonymi przez innych.
            - A w dziewczynach? – Kate celowo zadała to pytanie. Chciała sprawdzić czy Justin mógłby się w niej zakochać.
            - Zaufanie, szczerość, to że są ze mną, bo mnie kochają, a nie ze względu na pieniądze i na to kim jestem.
            - Jaka jest idealna dziewczyna dla ciebie?
            -Niższa ode mnie, ciemne włosy, lubi się śmiać, rzadko nosi szpilki albo bardzo wysokie obcasy, zasypia na moich kolanach.
            - Zabawił byś się sercem dziewczyny?
            - Nigdy.
            - Spotykasz się obecnie z kimś? Nie musisz odpowiadać jak nie chcesz.
            - Odpowiem, ale to musi pozostać między nami ok? –zapytał Justin. Kate skinęła głową bojąc się odpowiedzi. – Mam dziewczynę, spotykamy się od kilku tygodni.
            Telefon który Kate trzymała w ręce upadł na ziemię, a szybka pękła na kawałki. Kate potrzebowała chwili by zrozumieć to co Justin przed chwilą powiedział. Lekko zdenerwowana zaczęła wstawać z fotele i cofać się w stronę drzwi balkonowych, które były otwarte.
            - Kate, wszystko w porządku? – spytał zaniepokojony Justin.
            - Masz dziewczynę tak? – zapytała dla pewności.
            - No tak. – potwierdził Justin.
            - Czyli to wszystko co robiliśmy w hotelu. Te teksty typu: ja ci nic nie zrobię, możesz mi zaufać, ten pocałunek w basenie. To nic nie znaczyło? Zabawiłeś się mną. Mimo tego iż chwilę temu powiedziałeś, że nigdy nie zabawił byś się sercem dziewczyny.
            Kate niebezpiecznie cofała się do tyłu. Za chwilę miała przekroczyć próg drzwi balkonowych, a stamtąd prosta droga do basenu. Justin wstał szybko z fotela i podszedł do Kate. Chciał ją złapać i zaprowadzić do środka.
            - NIE DOTYKAJ MNIE!!! – krzyknęła dziewczyna. Odwróciła się i z zamkniętymi oczami pobiegła przed siebie.
            - Kate stój!! – krzyknął Justin, ale było już za późno. Dziewczyna wpadła do basenu.
            Justin nie czekając ani chwili skoczył by ją wyciągnąć. Na szczęście Kate nie była w wodzie na tyle długo by stracić przytomność i jak tylko wynurzyła się z basenu złapała się krawędzi i wyszła z niego wciąż krzycząc by Justin jej nie dotykał. Chłopak stwierdził, że Kate potrzebuje pobyć teraz sama. Poszedł do sypialni wziął suche rzeczy i poszedł do łazienki się przebrać. Gdy zszedł na dół usiadł w salonie i włączył telewizję.
            - Justin do cholery jasnej! Co to ma być?! – usłyszał znajomy głos dochodzący ze strony głównego wejścia do domu.
            - Carly! – wyszedł na spotkanie dziewczynie. – Jak miło cię widzieć. Czemu nie zadzwoniłaś odebrałbym cię z lotniska.
            - Daruj sobie – zbyła jego dobre słówka. – zamiast mi słodzić lepiej wytłumacz mi to. – pokazała mu zdjęcie na którym on i Kate się całują w basenie. Z twarzy Justina od razu zniknął uśmiech. – Kim jest ta dziewczyna i czemu ją całowałeś?!
            - To jest Kate. – stwierdził, że lepiej powiedzieć jej prawdę. – początkująca dziennikarka, poleciałem po nią do Berlina, żeby zabrać ją do Stanów, poszliśmy na basen i… stało się pocałowałem ją. Ale to nic nie znaczyło, do niczego więcej nie doszło przyrzekam ci Carly. Kocham tylko ciebie, ona nic dla mnie nie znaczy. – Justin czuł jak wszystko co czuł do Kate prysło w jednej chwili. Wiedział, że to było tylko chwilowe zauroczenie i że tak naprawdę kochał Carly.
            Kate nie wytrzymała i wbiegła z płaczem do domu.
            - Jesteś draniem wiesz? – powiedziała i wybiegła z płaczem z domu.
            Justin nic sobie nie zrobił z jej słów. Był zdesperowany, żeby Carly mu wybaczyła.
            - Kochanie proszę, wybacz mi. Nie zdradziłem cię. Do niczego więcej między nami nie doszło.
            - Co tak stoisz? – Carly zbyła jego słowa - Biegnij za nią. Znając ciebie obiecałeś jej, że nic jej się z tobą stanie, więc bądź facetem i dotrzymaj obietnicy. Znam tą dzielnicę od miesięcy i sama często się tu gubię.
            - Ale wybaczysz mi?
            - Jeśli teraz za nią nie pójdziesz to nie. Nie będę żyła z kłamcą.
            Justina dotknęły jej słowa. Ominął dziewczynę i wybiegł na zewnątrz. Był przygotowany, że będzie musiał długo szukać Kate w tej okolicy. Okazało się, że dziewczyna siedziała na krawężniku przed jego domem płacząc. Chłopak usiadł kawałek od niej na krawężniku.
            - Kate wróć do środka, wysusz się, przebierz, przeziębisz się. – powiedział troskliwie. Odwrócił się i zobaczył, że w jednym z okiem wychodzących na ulicę stoi Carly.
            - Nagle cię obchodzi to co się ze mną stanie? – zapytała cichutko Kate.
            - Obiecałem, że nic ci się tutaj nie stanie i zamierzam dotrzymać obietnicy. Wróć do środka. Porozmawiajmy...
            - O czym chcesz rozmawiać? O tym jak mnie oszukałeś, jak się mną bawiłeś. Myślałam, że jesteś inny. Wrócę do środka. Ale tylko po rzeczy. Jeszcze dziś chcę wracać do domu.
            - Nie. Miałaś mieć najlepsze wakacje w życiu…
            - Zdajesz sobie sprawę że je zepsułeś prawda?
            - Tak wiem, ale chcę to naprawić. Pojedźmy jutro nad morze, w trójkę, ja, ty, Carly. Wiem, że to moja wina, ale daj mi szansę to naprawić.
            Kate bez słowa wstała i poszła w stronę drzwi wejściowych. Przed samym wejściem zawahała się. Spojrzała na Justina przestraszonym wzrokiem.
            - Nic ci nie zrobi. Chodź do środka.
            Justin otworzył drzwi i pozwolił dziewczynie iść pierwszej. Gdy doszła do kuchni, wyszła z niej Carly.
            - Cześć, jestem Carly. – uśmiechnęła się i podała rękę Kate. Ta uścisnęła ją.
            - Jestem Kate. Przepraszam za to wszystko. – Kate była zawstydzona. Nie tak chciała poznać wybrankę Justina.
            - Nic się nie stało. Idź się przebrać bo za niedługo się przeziębisz.
            Kate zrobiła to co powiedziała Carly. Pewnie nie dlatego, że ją o to prosiła, ale żeby jak najszybciej zniknąć im z oczu.
            - A jeśli chodzi o mnie to co? – zapytał Justin Carly, gdy Kate zniknęła na górze.
            - Wybaczę ci. Ale nie całuj nigdy żadnej innej dziewczyny ok?
            - Obiecuję. Co powiesz, żebyśmy jutro pojechali w trójkę nad morze?
            - Dobry pomysł. Możemy też wziąć Cody’ego. Słyszałam, że ostatnio rozstał się z dziewczyna. Może akurat on i Kate przypadną sobie do gustu? – powiedziała ściszonym głosem.
            - Zawsze można spróbować.
            - Pójdę z nią porozmawiać.
            - A ja zadzwonię do Cody’ego. – Justin wyjął komórkę, a Carly poszła na górę do Kate.
            Zapukała do drzwi i poczekała chwilę.
            - Proszę – usłyszała i otworzyła drzwi.
            - Carly ja naprawdę cię przepraszam za to co się wydarzyło – powiedziała Kate jak tylko zobaczyła Carly w drzwiach. – Za ten pocałunek. Ja nie wiedziałam, że Justin ma dziewczynę, gdym wiedziała…
            - Nic się stało. – powiedziała Carly siadając obok niej. – To Justin zawinił w tej sprawie. Powinien był ci powiedzieć, że ma dziewczynę.
            Po chwili do pokoju wszedł Justin.
            - Zgodził się? – zapytała Carly.
            - Yhm – odparł Justin.
            - Kto się zgodził? Na co? – spytała zdezorientowana Kate.
            - Cody Simpson. Pojedzie jutro z nami na plażę. – odparł Justin.
            - Justin, możemy porozmawiać? – zapytała nieśmiało Kate.
            - Jasne. Carly zostawisz nas?
            - Tak pewnie. – powiedziała dziewczyna i wyszła z pomieszczenia. Kate wstała.
            - Słucham – zapytał oschle Justin. Miał za złe dziewczynie to jak go nazwała przy Carly.
            - Przepraszam. Za wszystko, za ten pocałunek, za to jak cię nazwałam przy Carly. Ale zrozum mnie. Poczułam się urażona, upokorzona. Nie jest łatwo słuchać, jak ktoś w twojej obecności mówi, że nic dla niego nie znaczysz. – tym zdaniem uderzyła, w czuły punkt Justina.
            - Aha. Czyli to moja wina, że nazwałaś mnie draniem? – zapytał zirytowany chłopak.
            - Nie… to znaczy tak… nie… sama nie wiem. Po prostu przepraszam. Nie chciałam, żeby tak wyszło. Chyba jednak lepiej będzie jak sobie pójdę.
            Już miała otworzyć drzwi, gdy Justin przycisnął do nich dłoń uniemożliwiając otwarcie.
            - Ja też przepraszam, za to, że cię pocałowałem, za to, że powiedziałem, że nie nic dla mnie nie znaczysz…
            - A znaczę?
            - Znaczysz. Jesteś najmilszą Belieberką jaką kiedykolwiek poznałem. Chodź pójdziemy na pizzę.
            - Nie jestem głodna, ale wy idźcie z Carly.
            - Jesteś pewna? – dziewczyna potwierdziła skinieniem głowy. – Tylko, obiecaj mi, że nie uciekniesz jak nas nie będzie.
            - Obiecuję.

            Justin wyszedł z pokoju. Kate została sama w pokoju zastanawiając się co zrobić...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz