Od kilku godzin lecieli już
samolotem do Los Angeles. Justin tak jak obiecał spał tej nocy w salonie. Kate
cały czas myślała o tym co się stało wczorajszego wieczoru w basenie. Zaraz po
pocałunku wzięła swoje rzeczy i pobiegła w stronę szklanych drzwi. Po chwili
Justin już jej nie widział. Nie gonił jej, wiedział, że dziewczyna potrzebuje
czasu i że nie powinien był tego robić. Teraz Justin jednak spał, co – mimo
wielu prób – nie udało się Kate. Postanowiła więc obejrzeć jakiś film.
Przeglądała chwilę tytuły jakie były dostępne na tablecie w samolocie, a
następnie wybrała ten jeden z nich. Założyła słuchawki. Okazało się, że
zasypianie gdy słucha się czyjegoś głosu jest dużo łatwiejsze. Po 15 minutach
filmu już spała...
*4 godziny później*
- Kate, Kate obudź się, lądujemy. –
usłyszała głos Justina.
Kate wyłączyła
sprzęt i zapięła pas. Po około 10 minutach samolot stał już na ziemi, a
pasażerowie zaczęli kierować się w stronę wyjścia. Gdy przeszli wszystkie
kontrole czekali na swoje walizki, które po chwili pojawiły się na taśmie.
Wyszli z budynku i Justin pokierował Kate do jednego z aut z którego wysiadł
pewien mężczyzna. Kate od razu go rozpoznała. Był to Scooter Braun. Uśmiechnął
się ciepło do Kate. W czasie gdy Justin pakował walizki do bagażnika, Scott
otworzył Kate tylne drzwi, poczekał aż dziewczyna wsiądzie i zamknął je.
Obszedł auto i wsiadł od strony kierowcy. Po chwili do auta wsiadł Justin.
Scooter wyjechał z parkingu i skierował się na autostradę prowadzącą do LA.
Kate mimo kilku godzin snu w
samolocie była zmęczona. Stwierdziła jednak, że nie będzie spała w samochodzie,
tylko po przyjeździe do domu Justina zapyta go czy mogłaby się przespać.
Droga dłużyła jej się
niemiłosiernie. Minęła godzina zanim dojechali do posiadłości Justina, a Kate
miała wrażenie, że minęły ze trzy. Wysiadła z auta i poszła za Justinem po
walizki. Wzięła swoją lecz nie miała jej długo.
- Ja to wezmę – uśmiechnął się
Scooter.
- Dzięki – Kate uśmiechnęła się w
odpowiedzi.
Wszyscy razem weszli do środka.
- Justin, mogłabym się gdzieś
przespać? – zapytała Kate.
- No jasne. – odparł z uśmiechem. –
Chodź pokażę ci twój pokój.
Kate poszła za Justinem na górę
spiralnymi schodami. Szli chwilę korytarzem. W pewnym momencie Justin zatrzymał
się i otworzył białe drzwi.
- Proszę oto twój pokój. Na lewo od
drzwi jest łazienki. – wskazał białe drzwi na lewo. – Prześpij się, wywiad
przeprowadzimy wtedy kiedy będziesz gotowa, bo zmiana strefy czasowej nie jest
taka łatwa, a ja się przyzwyczaiłem do nieprzespanych nocy.
- Dzięki. – odparła Kate, a Justin
wyszedł z pokoju.
Dziewczyna zdjęła buty i spodnie,
zostając w koszulce i majtkach. Położyła się do łóżka i momentalnie zasnęła.
Gdy się obudziła było już ciemno.
Wzięła telefon do ręki i napisała SMS’a do Justina.
„Hej śpisz?”
Nie musiała długo czekać na
odpowiedź.
„Nie, jestem na dole. Jeśli chcesz
mogę do ciebie przyjść”
„Jasne, dzięki. Weźmiesz moją
walizkę?” odpisała Kate.
Już po chwili drzwi pokoju otworzyły
się, a do środka wszedł Justin z jej walizką w ręce. Zapalił światło i
zobaczył, że buty i spodnie dziewczyny leżą na podłodze.
- To ty się ubierz, a ja przyniosę
coś do picia. – powiedział lekko zakłopotany i wyszedł z pokoju.
Kate zaśmiała się pod nosem. Wstała
z łóżka i podeszła do walizki. Odpięła zamek i zaczęła szukać jakiś ubrań na
zmianę. Gdy znalazła jakieś szorty i krótką koszulkę odsłaniającą brzuch poszła
do łazienki się przebrać. Gdy wyszła na łóżku siedział już Justin z dwoma
szklankami soku pomarańczowego. Kate wzięła telefon i wybrała opcję dyktafonu.
- Moglibyśmy część tego wywiadu
przeprowadzić dzisiaj a część jutro? – spytała chłopaka.
- Ok, to zaczynaj.
Kate włączyła dyktafon i położyła
telefon na łóżku.
- Co jest najlepszego w twojej
pracy?
- Spotkania z fanami, widok ich
uśmiechu, radości. Jasne praca w studiu jest fajna, ale bez fanów nie mógłbym
tego robić.
- Co byś zrobił gdyby ich teraz
zabrakło? – Kate wiedziała, że wkracza na ciężki temat, ale musiała zadać to
pytanie.
- Mnie też by zabrakło. Bez nich
byłbym nikim. Nie miałbym po co żyć. Wszystko co najważniejsze w moim życiu
straciłoby sens.
- W mediach dużo mówi się o braniu
przez ciebie narkotyków. Jak na to reagujesz?
- Staram się nie panikować. Media
robią okropne rzeczy, żeby tylko zarobić.
- Jak jest naprawdę? Bierzesz?
- Prawda jest taka, że nie. Nie
biorę, nie wciągam i nie wstrzykuję sobie.
- A wtedy gdy złapała cię policja za
nielegalne wyścigi samochodowe? Mówili, że byłeś pod wpływem jakiejś substancji,
jakichś środków odurzających.
Zanim odpowiedział wziął głęboki
oddech.
- To były psychotropy. Miałem,
depresję. Życie pod presją nie jest łatwe. Musisz uważać na wszystko co robisz,
na wszystko co mówisz, bo wiesz, że idzie za tobą masa paparazzi i nawet z
niewinnej rozmowy mogą zrobić coś okropnego.
- Ale przyznasz, że zdarza ci się
popełniać błędy?
- Oczywiście. Popełniam błędy bo
jestem tylko człowiekiem. Czasem są to naprawdę głupie błędy, i w tym momencie
nawet przyjaciele mówią mi, że byłem idiotą. Ale zamiast krzyczeć na nich i
wydzierać się jak mogą mnie tak nazywać, dziękuję im za to, że są ze mną. A ja
dzięki nim nie popełniam tego błędu ponownie, a na dodatek wyciągam z niego
lekcję.
- Czego boisz się najbardziej w
takich chwilach?
- Straty fanów. Wiem, że część z
nich odchodzi, ale nie jestem zły. Dziękuję im po prostu za to, że byli. Dużo
osób nie wytrzymuje tych moich wybryków i wyzywania w środowisku codziennym.
Jestem bardzo wdzięczny tym, którzy po mimo tego wszystkiego są nadal ze mną, i
mnie wspierają.
Kate wyłączyła dyktafon.
- To tyle? – zapytał zdziwiony
Justin.
- Na dzisiaj.
- Masz może ochotę obejrzeć jakiś
film? – zaproponował chłopak.
- Jasne, jaki? – zgodziła się Kate.
- Może „Believe”? – zaśmiał się Justin.
- Dawno tego nie oglądałam. Idziemy?
Kate wstała z łóżka i skierowała się
w stronę drzwi. Poczekała chwilę na Justina, a potem razem wyszli z pokoju i
udali się na dół. Kate usiadła w rogu kanapy w czasie gdy Justin włączał film.
- Chcesz coś do picia? – zapytał
zanim usiadł.
- Nie dzięki. – odparła Kate. Justin
dał ‘play’ i na ekranie telewizora pojawił się obraz. Chłopak zajął miejsce w
drugim rogu kanapy. Nie chciał dopuścić do powtórki z basenu...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz